Smutna prawda jest taka, że Polska nie zagra w finale Euro 2016, możemy więc wrócić do szarej, smutnej rzeczywistości, gdzie marzenia się nie spełniają, szef zawsze ma się do czego dojebać, a w autobusie unosi się kwaśny zapach niemytej pachy.
Swoją drogą, życie seksualne polskiego mężczyzny
można spokojnie porównać do meczu piłki nożnej — czyli albo ręka, albo strzał w
trzeciej minucie. Aby jednak całkowicie nie popaść w marazm, proponuję pomyśleć
o wakacjach — tak, mam na myśli te ochłapy w postaci dwóch tygodni wolnego,
które dostajesz w swoim obozie pracy.
Jak co roku, Polacy stają przed trudnym wyborem między
urlopem na działce u teściów a wczasami na wersalce w dużym pokoju. Szczytem
polotu i fantazji jest wyjazd nad morze, gdzie można zachłysnąć się zapachem
morskiej bryzy i odorem moczu. Jeśli jednak chcesz być czymś więcej niż prostym, smutnym
kalafiorem, proponuję zapoznać się z
najgorętszymi tegorocznymi wakacyjnymi kierunkami.
Woodstock
W tym sezonie powraca moda na niemycie się trzy dni z rzędu,
grzybicę i radosne tuptanie w cudzych rzygach. Wreszcie osiemdziesiąt milionów
Polaków ma poczucie, że nadąża za trendami! Atmosferę poczujesz już w pociągu
do Kostrzyna, kiedy będziesz się zastanawiał, czy coś zdechło w przedziale, czy
to kolega otworzył usta. Będziesz miał jedyną w swoim rodzaju szansę zobaczyć
ludzi kopulujących ze sobą w błocie, bratobójczą walkę o ostatniego zagrzanego
browara czy próbę pobicia rekordu na największą ilość brudu zgromadzoną pod
paznokciami. Jeśli to cię nie zachęciło, niech ostatecznym argumentem będzie
możliwość podążania za pierwotnymi instynktami i sikania na samice w celu
zademonstrowania dominacji na polu namiotowym.
Wietnam
Po pierwsze, 80% Polaków nie ma pojęcia, gdzie w ogóle leży
Wietnam, więc na starcie masz +100 do zajebistości. Poza tym będziesz mógł się
poczuć trochę jak w Łodzi — brak dostępu do bieżącej wody, jedzenie psiego
mięsa i szalone mutacje genetyczne to tylko część atrakcji, jakie czekają na
żądnych przygód turystów. Istnieje szansa, że w Wietnamie poczujesz się jak w
domu, zwłaszcza jeśli pochodzisz z Katowic. To prawdziwe zagłębie biedy, brudu
i beznadziei. Co do Wietnamu, jest o niebo lepiej — i nawet szczurów na ulicach
jakby mniej.
Tajlandia
Kac Vegas kłamie, tak naprawdę Bangkok to coś więcej niż
dziewczyny z penisem, ale dla twojego starego to wystarczający argument, żeby
zabukować lot. Z Tajlandią jest tak, że możesz pierdolić o widokach i
zabytkach, ale kumple i tak będą pytać wyłącznie o to, ile panienek zaliczyłeś.
Upewnij się, że będziesz miał o czym opowiadać! Wizyta w Bangkoku przypomina
podróż do Radomia — czyli albo wrócisz cały i zdrów, albo z blizną na
plecach przypominającą, że tam kiedyś była druga nerka.
Inowrocław
Pewnie pomyślałeś, że to żart. Nic bardziej mylnego!
Inowrocław jest idealnym miejscem dla ludzi, którzy chcą poczuć, że w życiu
jednak może być gorzej. To jedno z ostatnich miast w Polsce, w których
obowiązuje system feudalny. Przez cały pobyt w tym mieście towarzyszyć ci
będzie smutek, zażenowanie i wycie psów dingo. Inowrocław do synonim depresji,
miasto, w którym kompletnie nic się nie dzieje, nie licząc licznych morderstw.
Pod tym względem wyżej w rankingu stoi tylko oddalone o niecałe sto kilometrów
Lipno — podobno całe rodziny spotykają się tam na spacerniaku.
Australia
Pojawienie się Australii w tym zestawieniu może nieco
zaskoczyć — a jednak, Australia to w tym roku bardzo gorący kierunek. Jeśli
akurat nie zginiesz ukąszony przez jadowitego kangura, masz szansę przeżyć
przygodę życia i wrzucić kilka fajnych fotek na fejsbuka. Być może akurat ktoś
dostrzeże je między fotami gołych dzieci nad morzem a zdjęciami gołych dzieci
kąpiących się w dmuchanych basenikach w ogrodzie. Prawdą jest, że w Australii
trzeba zachować szczególną ostrożność ze względu na ilość potencjalnych
zagrożeń, ale bez przesady, to nie Gdańsk Orunia Dolna, gdzie szanse przeżycia
wieczoru wynoszą dokładnie zero.
Islandia
Islandia stała się sławna odkąd pokonała Anglię w meczu na
Euro. Co prawda potem przegrała z Francją, w reprezentacji której o francuza
trudniej niż w małżeństwie z dwudziestoletnim stażem, ale wszyscy Islandię
kochają i przypadkiem dowiedzieliśmy się, że mieszka tam jakieś trzysta tysięcy
osób, czyli mniej niż bezrobotnych w Wałbrzychu. Czy to nie szalone? Islandia
to przede wszystkim Wikingowie i maskonury, a więc wszystko, czego pragniesz
poza podszytymi homoseksualizmem spotkaniami z kolegami w warszawskich,
wegańskich barach. To co, walizeczka spakowana?
No super wpis. Dużo szczegółów i na prawdę fajne zdjęcia. Cały blog jest świetny i nie szkoda poświęcać na niego czasu. Polecam!
OdpowiedzUsuń